1) Po pierwsze skład (patrz TUTAJ). Dokładnie sprawdzamy każdy składnik. Wujek Google jest tu bardzo pomocny.
2) Henna do farbowania włosów to proszek. Zioła to proszek. ZAWSZE.
3) Suche zioła do farbowania mają kolor od żółto-zielonych po ciemna zieleń. Nie są szare! Nie są czarne! Nie ma w nich drobinek innego koloru. Robimy test pasty na kawałku chusteczki, jak TUTAJ.
4) Zioła pachną trawa, sianem, pachną naturalnie. Bardzo intensywnie. Nie chemicznie. Nie benzyną, nie WC kaczką, nie wybielaczem, nie kamforą, nie talkiem, nie paliwem do zapalniczki. Chemiczny zapach można wyczuć.
5) Jeśli na opakowaniu pisze “fast” lub “instant”, ta henna ma chemiczne barwniki.
6) Hennę do włosów, w krajach skąd pochodzi, sprzedaje się ZAWSZE w opakowaniach o wadze minimum 100 gram (tamtejsze kobiety mają mega grube włosy). Jeśli opakowanie zawiera mniej “henny” jest ogromna możliwość, że to “henna instant”, czyli henna mieszana z PPD i innymi chemicznymi barwnikami, talkiem, piaskiem i Bóg wie czym.
7) Jeśli kupujemy hennę online a nie jest ona produktem żadnej z wypróbowanych firm, warto szukać henny BAQ z certyfikatami. Jeśli kupujemy na Ebay lub Amazon, przed zakupem prosimy sprzedawcę o wysłanie nam certyfikatów.
8) Przy rozrabianiu ziol z woda, papka puchnie, pije wode i wydaje sie, ze robi sie jej wiecej. Jesli w hennie mamy domieszana duza ilosc barwnika chemicznego, przy rozrabianiu odniesiemy wrazenie, ze papki ubywa, poniewaz barwniki chemiczne rozpuszczaja sie w cieczy.
9) PPD (jasne ziarenka w hennie) przy zmieszaniu z rozjasniaczem zmieni kolor mieszanki na ciemny, prawie czarny. Dotyczy to tez niektorych innych barwnikow chemicznych.
8) Przy rozrabianiu ziol z woda, papka puchnie, pije wode i wydaje sie, ze robi sie jej wiecej. Jesli w hennie mamy domieszana duza ilosc barwnika chemicznego, przy rozrabianiu odniesiemy wrazenie, ze papki ubywa, poniewaz barwniki chemiczne rozpuszczaja sie w cieczy.
9) PPD (jasne ziarenka w hennie) przy zmieszaniu z rozjasniaczem zmieni kolor mieszanki na ciemny, prawie czarny. Dotyczy to tez niektorych innych barwnikow chemicznych.
10) Robimy test na włosach: farbujemy taką henną włoski, które nam wypadły a potem nakładamy chemiczny rozjaśniacz. Jeśli włoski się palą, smierdza i skręcają, "henna" zawiera jakieś świństwa. Warto wypróbować rozjaśniacz na bazie amoniaku ale też ten “delikatniejszy”, bez amoniaku. Jeśli chcemy używać henny bez certyfikatów, warto zacząć kolekcjonować rozjaśniacze.
11) Robimy test alergiczny na skórze.
Nakładamy pacyne rozrobionej henny (nie musi być odstana i nic do niej nie dodajemy oprócz wody) na wewnetrzna strone nadgarstka albo na skórę za uchem. Zaklejamy pacyne plastrem (takim, na jaki na pewno nie mamy alergii; uwaga na lateks ;-) ) i zostawiamy na kilka godzin. Potem opatrunek zdejmujemy i obserwujemy skórę przez 48 godzin.
Czego szukamy? Zaczerwienionej skóry, wyprysków, swędzenia. Jeśli podrażnienie wystąpiło, “henny” nie używamy. Podrażnione miejsce smarujemy kremem przeciwalergicznym (np. hydrokortyzonem). Jeśli jest ciężko, łykamy tabletkę antyhistaminowa (ceterazyna, loratadyna i podobne).
12) Cena a jakość. Nie chcę tu mówić że zawsze tanie (bez certyfikatów) henny to denne henny. Problem z tanimi hennami jest taki, że producenci zmieniają ich skład i nie informują o tym klientów. Nie zamieszczają też na opakowaniach pełnych skladow, poniewaz w krajach, z ktorych te henny pochodzą, nie ma obowiązku zamieszczania składów. Pudełka takich henn potem trafiają na rynek Europejski i nikt tego nie sprawdza. Nawet jeśli macie swoja ulubiona, wypróbowana tania hennę, niestety to wcale nie znaczy, że następne pudełko będzie takie samo, jak pudełko wcześniejsze. Wiec za kazdym razem bedzie trzeba sprawdzać, co jest w środku. I czy nie mamy na te cudo alergii.
13) Mimo wszystkich środków ostrożności, po nałożeniu henny na głowę czujemy ból, szczypanie i swędzenie. Co robić?
ZMYĆ! Od razu. Włosy kilkakrotnie umyć myjadlem, ktore dobrze znamy i które u nas się sprawdza.
Widać rany, puchnie nam twarz, oczy łzawią, mamy problemy z oddychaniem. Dzwonimy na pogotowie!!!! Zanim pogotowie przyjedzie idziemy gdzieś, gdzie są inni ludzie. Nie siedzimy sami, zamknięci w domu. Jesli w domu mamy EpiPen, uzywamy go.
Jeśli nie jest tak źle, czujemy tylko, że mamy podrażniony skalp, skóra jest czerwona, mamy kilka niewielkich wyprysków. Po zmyciu specyfiku kilka razy, łykamy tabletkę z antyhistamina ( ceterazyna, loratadyna, alertec, zyrtec, allegra i tym podobne; do kupienia w każdej aptece bez recepty). Skalp warto ukoić okładem z glutka lnianego. Jeśli dyskomfort nie znika po kilku godzinach, albo jeśli się nasila, udajemy się po poradę do lekarza.
Komentarze
Prześlij komentarz