Udało nam się zahennowac włoski na kolor, który nam się podoba. Co oprócz pielęgnacji robimy, żeby kolor został taki, jaki jest?
1) Kolor mi się szybko spłukuje.
Kolor się nie utrwala z jakiegoś powodu. Sprawdź dokładnie, czy odpowiednio oczyszczasz włoski z silikonów i minerałów przed hennowaniem. Sprawdź, czy w twojej metodzie dajesz ziołom czas, by się utrwaliły po spłukaniu, nie nakładając na włosy żadnych produktów. Przyjrzyj się, czy zioła wydzielają barwniki (rob test na skórze, zanim nałożysz papkę na głowę). Może trzeba zmienić czas odstania na dłuższy? Może trzeba zmienić wodę, bo w domu masz za twarda bądź zbyt zmineralizowana? Przejrzyj dokładnie receptury TUTAJ, może cos ci umknęło. Może trzeba potrzymać zioła na głowie dłużej? No i hennuj, aż do skutku, kiedyś złapie na pewno. :-)
2) Kolor traci nasycenie, zielenieje, fioletowieje w plamy bądź szarzeje.
Włoski traktowane ziołami lubia do siebie przyczepiać minerały z wody, co daje taki efekt wizualny. Chelatujemy.
3) Mam kolor, który chce zatrzymać! Co teraz?
Przede wszystkim nie nakładaj znów tej samej mieszanki na całość. Zioła nie działają tak, jak farby chemiczne i do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Każdą następną warstwa tego samego koloru przyciemni całość. Tylko w przypadku czarnych włosów, można sobie tak szaleć. Jest kilka wyjść, które oczywiście można łączyć albo stosować naprzemiennie:
* Do mieszanki dodajemy dużo cassi. Cassie można dodać do henny i do hendigo. Taka mieszanka nadal przyciemni włoski, ale efekt powinien być minimalny albo zgrać się z tym, jak wypłukują się zioła z twoich włosów. Z każdym następnym hennowaniem dodajemy więcej cassi a mniej innych ziół, starając się wyczuć, jak zmienia się kolor.
* Robimy glossa. Jak TUTAJ. Ale uwaga, nawet gloss może mocno przyciemnić, henna lubi przyczepiać się do henny już we włosku. Indygo tez będzie ciągnęło do henny, która już macie na włoskach. Wiec na początek dajemy dużo odzywki, mało ziół i obserwujemy.
* Robimy tylko odrosty. Nauczmy się hennowac tylko odrosty. Do hennowania odrostu używamy tej samej mieszanki, która uzyskaliśmy kolor na długości.
Mój sposób jest taki: robie większą ilość pasty, porcjuje na porcje odpowiadającą moim odrosta (u mnie to jest jakieś 15 gram. ziół). Pastę przekładam do kolekcji butelek do farbowania chemicznego za pomocą lejka (trzeba trochę postukać pełnym lejkiem o butelkę...). Butelki zamrażam. Jak mam czas zrobić odrost, odmrażam jedna z tych butelek w kąpieli wodnej i szybko aplikuje na skalp, lekko wdzierając. Nie trzymam długo, czasem nawet nie pełną godzinę, ale robie dość często, bo nie przepadam za odrostem. ;-) Mnie mozecie poogladac TUTAJ, jak robie odrost.
I sposob innej grupowiczki: paste przekladamy do worka foliowego, do jej rogu, tak by uformowac rozek. Rozek zamrazamy. Po odmrozeniu odcinamy czubek rozka i uzywamy go jak butelki, delikatnie naciskajac rozprowadzamy paste po skalpie. Proste i genialne. ;-)
4) Henna zostaje, a wypłukuje się indygo.
Robimy glossy z samego indygo bądź bardzo krótkie indygowanie, bądź hendigowanie. Henna już siedzi i się utrwaliła, teraz staramy się, by indygo trwale przyczepiło się do henny. Uważamy na proporcje i czas trzymania, bo nawet jeśli indygo się płucze to wcale nie znaczy, że nagle nie może przestać się płukać i złapać na amen. I skończymy zza ciemnymi włosami, których nawet nie może rozjaśnić chemicznie (bo wyjdą zielone).
5) Chce z henny zejść do naturalek, ale żeby to jakoś wyglądało.
Tu tez z pomocą przyjdzie cassia. W miarę następnych hennowan dodajemy jej do mieszanek coraz więcej, w tempie wynikającym z tempa rośnięcia włosów. Az dojdziemy do momentu, kiedy użyjemy samej cassi i będzie można i z tego zrezygnować. To powinno dać ładne, delikatne przejście pomiędzy naszym naturalnym kolorem a włosami traktowanymi ziołami.
Coś mi tu nie gra. Radzisz w innych postach ostrożnie i stopniowo budować pożądany kolor, nawet wieloma farbowaniami, żeby się na wstępie nie zapędzić w zbyt ciemny odcień, ponieważ rozjaśnić indygo nie można. Jak zatem odtworzyć na odrostach to samo za pomocą jednej mieszanki? I to jeszcze trzymanej tylko 1 godzinę, skoro na długości mamy efekt licznych wielogodzinnych koloryzacji? Że nie wsponę o tym, że na "gołych" włosach zioła słabo łapią ponoć. Czy to nie skończy się tak, że świeży odrost wiecznie będzie pofarbowany w innym kolorze niż reszta włosów?
OdpowiedzUsuńTo juz jest kwestia nauki na sobie. U jednych jedna mocna aplikacja sprawdza sie lepiej. U innych kilka slabych. Kwestia wyczucia, ktore przychodzi z czasem. Odrost po hennie nie jest taki, jak po chemii, nie razi, nie jest liniowy, mozna z nim pracowac powoli, zeby znalezc obtymalny sprobob a przezyc i nie straszyc na ulicy w trakcie pracy w wynaleznieniu optymalnych pod twoje proporcji.
UsuńNo to tak. Hendiguję od niedawna. Okazało się, że odrost (nijaki ciemny blond) jest oporny na indygo i ciągle wychodzi rudy w porównaniu do reszty włosów. Myślę, czy by nie robić go dwustopniowo, ale inaczej niż się zaleca. Pierwszy etap: sama mocna henna (Mehandi odstana 24h i zakwaszona jabłkiem, trzymana 6h) , drugi etap: 2/3 cassia i 1/3 indygo (zero odstania i zakwaszania, trzymana 2h). Będzie z tego coś dobrego? W ogóle istnieje coś takiego jak cassigo? Mój target to ciepły średnio ciemny brąz, bez grama czerwieni. Dodam jeszcze, że sama henna Mehandi faktycznie jest mocno rudo-ruda, ale indygo ochłodziło mi ją do mahoniowego kasztana. Dlatego myślę o ujęciu nieco henny z tego farbowania - jako źródła czerwieni w gruncie rzeczy.
UsuńMyślisz, że tego typu suplementy https://migliori-integratori.it/pumpkin-seed-pro-un-modo-naturale-per-lincontinenza-e-migliorare-il-funzionamento-delle-vie-urinarie/ również mają wpływ na kolor naszych włosów?
OdpowiedzUsuńNie sadze bym mogla sobie wyobrazic taka sytuacje. Gdybys miala jakis straszny niedobor witaminy A... ktory doprowadzilby do degeneracji mieszkow wlosowych... i gdybys byla pewna ze konwertujesz betakaroten do witaminy A (wiekszosc ludzi nie konwertuje, dlatego karoten utyka w skorze, stad pomaranczowa skora...)... to moooooze... ale to meganaciagane.
Usuń