Dziś gościnnie dla Was pisze Katarzyna. Brawa dla tej Pani. ;-)
Perfumy.
Zrobienie własnych perfum jest banalne jak konstrukcja cepa.
Baza.
Bazą może być albo alkohol, albo olej kokosowy - ja wybieram to drugie. Podobnie jak alkohol, olej kokosowy ma właściwości antybakteryjne (do czego wrócę w akapicie o dezodorantach), nie trzeba go dodatkowo konserwować (choć można, np witaminą E), ale nie wysusza skóry. Nie wyjdzie z tego spray, do jakiego przyzwyczaili nas producenci, tylko aksamitny, pachnący balsam
Ja wybieram olej rafinowany - bezzapachowy. Jeśli jednak macie pomysł na wkomponowanie naturalnej woni oleju kokosowego do waszej mieszanki wybuchowej, spokojnie wybierzcie wersję nierafinowaną.
Kompozycja zapachowa.
Teraz przejdźmy do najważniejszej części zabawy - olejków eterycznych, czyli tego, co daje zapach. Kupić je możecie stacjonarnie, w sklepach zielarskich, bio-eko-bezglutenowych-wege-super-wow, bądź w internecie. Duży wybór olejków eterycznych ma Zrób Sobie Krem, bardzo podoba mi się też oferta firmy Calaya. Zachęcam jednak do własnych poszukiwań.
Proporcje.
Zawartość olejków w gotowym produkcie decyduje o mocy zapachu. Nowicjuszom łatwo przesadzić - te 3-4 krople wydają się niczym. Delikatne perfumy uzyskamy dodając do około 10% olejków, nie polecam jednak przekraczać 20% - przypomnijcie sobie te panie w komunikacji miejskiej, które chyba wylały na siebie wszystkie specyfiki świata w ilościach hurtowych
Według moich obliczeń 1 ml olejku = 3-4 krople. Robiąc zatem perfumy z 10% olejków na 100 ml oleju - wypada około 35 kropli olejków eterycznych w gotowym produkcie.
I teraz gwóźdź programu, czyli te słynne nuty - nuta górna, środkowa i bazowa.
Nuta górna, bądź nuta głowy, jest swego rodzaju wizytówką perfum, pierwszą wonią, jaką czujemy po otwarciu opakowania. Składają się na nią olejki lotne, nietrwałe - głównie zapachy lekkie, owocowe, cytrusowe.
Nuta środkowa, lub serca, uwalnia się gdy ulatnia się zapach nuty głowy, czyli po około 30 minutach. To głównie akordy nieco cięższe, korzenne oraz słodsze, kwiatowe. Stanowi ona płynne przejście między nutą górną a bazową, jej zapach jest subtelniejszy, nie "uderza" w nozdrza.
Nuta bazowa lub głębi, czyli sedno perfum. Najtrwalsza i najcięższa, składają się na nią zapachy żywiczne, "drzewne", kadzidlane. W pachnidłach zimowych lub wieczorowych to właśnie ona dominuje nad pozostałymi dwiema nutami.
Jak dobierać zapachy? Myślę, że tutaj trzeba kierować się własnym nosem. Proporcje poszczególnych nut to kwestia mocno indywidualna, choć w wielu materiałach źródłowych podawana jest konkretna zawartość w przeliczeniu na procenty - i wszędzie jest inna. Ja zalecam oszczędność w nucie głowy - jest ona zwykle najintensywniejsza, więc wlewanie hektolitrów olejków przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Na pierwszy raz nie ma sensu kupować dużej ilości olejków, bo przez brak wprawy możemy łatwo zepsuć zapach, plus jeśli zabawa nam się nie spodoba, buteleczki zapewne będą walać się z miejsca na miejsce aż się potłuką, przeterminują, lub dostaniemy kataru i przypomnimy sobie o majeranku i mięcie. Dwa olejki na każdą nutę to naprawdę maksimum.
Przygotowanie.
I teraz, gdy mamy wiedzę teoretyczną, czas wziąć się za przygotowanie.
Olej kokosowy należy przełożyć do szklanego naczynia (najmniej chłonie zapachy, nie polecam plastiku), a naczynie wstawić do bardzo ciepłej wody, max 80°C. Gdy olej osiągnie płynną konsystencję, powoli I PO JEDNEJ KROPELCE wlewamy olejki eteryczne, cały czas sprawdzając empirycznie - czyli własnym węchem - jakże ta mikstura pachnie.
Warto mieć pod ręką ziarna kawy, nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego, bo każdego z nas w drogerii kiedyś ostro w nosie zakręciło.
Czy kolejność dodawania ma znaczenie? Nie mam pojęcia. Ja dodaję jak mi wpadnie w rękę i zawsze wychodzą, ale może jako amatorce nie bardzo mi to przeszkadza. Aby nadać mieszance lżejszą, bardziej płynną konsystencję, możemy dolać także zwykły, neutralnie pachnący olej (u mnie migdałowy, pasuje do korzenno-pomarańczowych eliksirów).
Następnie studzimy i przelewamy gotowy produkt do szklanego słoiczka, zanim stężeje. I do lodówki na parę godzin. Jeśli obawiacie się o trwałość, możecie dolać odrobinę witaminy E - do kupienia na Zrób Sobie Krem, polecam (nie sponsorowane). I oto mamy perfumy!
A moze dezodorant?
Olej kokosowy oraz olejki eteryczne nadadzą się także do innego rodzaju pachnidła - mianowicie domowego, zdrowszego niż drogeryjne dezodorantu. Tak tak, przecież nie zawsze były Rossmanny, Hebe czy nawet Biedronki. A ludzie pocili się zawsze.
Sam w sobie pot nie pachnie - no ale jak ma on wyparować spod pach jeśli nie chodzimy z rękami w górze 24/7? Cieplutko, wilgotno - wręcz raj dla tych małych, słodkich bakteryjek żyjących sobie na naszej skórze. Pot się kisi, bakterie balują, brzydki zapach gotowy. I tu przychodzi z pomocą niezastąpiony olej kokosowy ramię w ramię z wielofunkcyjną sodą oczyszczoną.
Wystarczy zmieszać olej kokosowy z sodą oczyszczoną, w proporcji 3 części oleju na 1 część sody - dla mnie taki miks jest idealny, ale znów zachęcam do własnych poszukiwań. Konsystencja zależy od temperatury przechowywania, ale spokojnie, temperatura pokojowa jakości nie zepsuje. Byle nasze mazidło nie stało ciągle w pełnym słońcu cały lipiec
Miłym dodatkiem będzie jeden z bohaterów całego wpisu, czyli jakiś olejek eteryczny w niewielkiej ilości. Tutaj sprawdzą się już konkretne zapachy - mięta, eukaliptus, szałwia. Mają one właściwości odświeżające i dezodorujące, co zwłaszcza latem ma ogromne znaczenie.
Podstawy już znacie, pozostaje mi życzyć tylko udanej zabawy i owocnych eksperymentów! Więcej ciekawych pomysłów znajdziecie TUTAJ.
Komentarze
Prześlij komentarz